Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Kurtynowiec i Wró-bar

Było przed siódmą rano. Szykowałyśmy się z Ignacym do przedszkola. Mój umysł ledwo klecił zdania. Mózg czterolatka pracował zaś na najwyższych obrotach, a usta nie nadążały wypowiadać kolejnych słów: - Tato, a jak wrócę z przedszkola to muszę zrobić taką maszynę, żeby kurtyna sama się wznosiła. W górę i w dół! Wiem, potrzebuję dwa sznurki, naklejki, jedną piankę kartkową, jakąś kartkę i kredki żeby zrobić kurtynowca. - Kurtynowca? - spytałem ledwo powtarzając nowe słowo. - Tak, kurtynowca! To będzie super maszyna! - zakończył podekscytowany Ignacy. - Pamiętaj, że po przedszkolu jedziemy do babci Ini - powiedziałem. - To zrobię kurtynowca u babci Ini! - nie podawał się Ignacy. I zrobił. Babcia Inia miała na szczęście dwa sznurki.  Było przedstawienie. Nie zabrakło kurtynowca. Kilka dni później w wyniku połączenia naszych konstruktorskich sił powstał WRÓ-BAR. Najlepsza jadłodajnia dla wróbli w naszej miejscowości. Tak popularna, że nie potrzebuje kuchennych rewolucji Magdy ...

Seks według czterolatka

Poniedziałek. Wczesne godziny popołudniowe. Korzystając z chwili, kiedy akurat żadne z naszych dzieci nie domagało się uwagi, siedzieliśmy na kanapie przytuleni, szepcząc do siebie. Nagle, ni z tego ni z owego, odezwał się Ignacy: - Co, chcecie mieć seks? Na chwilę zaniemówiliśmy. Mama Dorota pierwsza odzyskała głos: - Co masz na myśli? - spytała. - No seks! - odpowiedział pewnym głosem nasz czteroletni syn. - Co ty mówisz? Ty wiesz co to jest seks? - włączył się tata Jędrzej. - No pewnie. Seks jest wtedy gdy ludzie są nago. - Nago? - spytała mama, próbując zyskać na czasie. - I co robią nago? - ciekawość wzięła górę nad tatą. - Bawią się razem - odpowiedział Ignacy - chodzą sobie, tak się przytulają mocno, dopełniają się - kontynuował. Całe szczęście na tym jego wiedza  się kończyła. To dobrze, bo po chwili zdecydowanym tonem dodał: - Zrobię to z wami! - Nie możesz - zaprotestowaliśmy. - Dlaczego? - nie ustępował Ignacy. - Bo tak nie można - powiedziała mama Dorota...

Wojaże z nadbagażem: Ahoj przygodo!

Zima, koniec stycznia, zwyczajny dzień w Kołobrzegu. Normalny spacer i wydawać by się mogło, że tradycyjna polska rodzina z dwójką dzieci, ale nie wiedzieć dlaczego budzimy powszechne zdumienie na twarzach mijanych ludzi. Jesteśmy jedyni z wózkiem na molo i na promenadzie. Świeci słońce, temperatura dodatnia, uznaliśmy, że to pogoda idealna na spacer. Trochę idziemy, ociupinkę się gonimy a i odrobinę bawimy w chowanego, przy tym dużo się śmiejemy i dyskutujemy nieustannie, ot rodzina na spacerze. Niby normalka, ale chyba tylko dla nas. Ludzie na nas patrzą dziwnie. Niektórzy kiwają głowami. Nieliczni odważyli się zapytać: „Ile ma to dziecko w  wózku?”. Odpowiedź: „6 tygodni” najczęściej powoduje konsternację i komentarze w stylu: „Naprawdę przyjechali państwo z tak małym dzieckiem nad morze?” i „Ja bym się bała!”. Tylko czy dlatego, że inni się boją my mamy siedzieć w domu? Godzina 13:00, zaczynamy już czuć porządnie podmuchy wiatru. Wchodzimy więc całą naszą czteroosobo...

Świeżo zmalowane

Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu, bo też w naszym życiu zaszło trochę bardzo znaczących zmian. Wszystko zaczęło się 9 miesięcy przed 13 grudnia 2015 roku. 12 grudnia Ignacy, widząc zmęczenie swojej mamy, zbliżył głowę do jej brzucha i zdecydowanym głosem powiedział: - Helena, wychodź, bo mama nie może już z Tobą wytrzymać! Helenka wyszła następnego dnia, 13 grudnia po trzynastej. W czepku urodzona, podobno na szczęście. Starszego brata trzeba słuchać. Od owego 13 grudnia prawie nie śpimy, ale i tak jest fajnie. Ignacy ma nowe pole do popisu. Poproszony o umycie Helence smoczka zniknął na chwilę w łazience. Po kilku minutach wyszedł i wręczył Dorocie smoczka mówiąc: - Mamo, powąchaj jak ładnie pachnie! - Umyłeś go mydłem? - mama Dorota nie kryła zaskoczenia. - Mydłem też! - odpowiedział zadowolony z siebie Ignacy. No cóż, nudno nie będzie. Kilka dni temu gdy Helenka spała, mama Dorota zajęła się jak zwykle edukacją jej starszego brata. Zabawa polegała na głoskowaniu wyr...