Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą sen

Sen kreatywnie

Utarło się przekonanie, że rodzice małych dzieci nie sypiają w nocy. Muszę obalić tę teorię. Rodzice sypiają, ale po prostu bardziej kreatywnie i w bardziej urozmaicony sposób. Niech potwierdzeniem mojej tezy będzie opis dzisiejszej rodzicielskiej nocy. Zasnęliśmy jakoś chwilę po północy. Około drugiej obudziła mnie pochylająca się nade mną rozczochrana blond czupryna, szepcząca: "Mamusiu! Mogę się przytulić?" W tym momencie zdałam sobie sprawę, że się nie wyśpię, ale oczywiście wpuściłam Ignasia do łóżka. Oplótł mnie zaraz tymi swoimi chudymi ramionami, powiedział cichutko: "Zobacz jak my teraz jesteśmy fajnie splątani Mamusiu". I zasnął. Ja oczywiście nie, bo jakoś tchu nie mogłam złapać, ale też bałam się poruszyć żeby go nie zbudzić. Około 2:30 zaczęła się uaktywniać Helena. Słychać było wyraźne kopnięcia w łóżeczko i jakieś pojękiwania. Ignacy się obudził więc zaproponowałam mu, że może położy się w swoim pokoju, a ja położę się tam z nim, bo inaczej siostra ...

Znacie Adama?

Znacie Adama? Jest z nami, a właściwie z Ignasiem od ponad pięciu lat i jest jego przytulanką – usypianką. Adam został zakupiony w Ikea i nasz syn otrzymał go od nas z okazji pierwszego w swoim życiu Dnia Dziecka i od tej chwili są nierozłączni. Adam towarzyszył Ignasiowi podczas snu, wakacji, zabaw w piasku, pierwszego dnia w przedszkolu i pewnie nie raz w toalecie. Wiele już w życiu przeszedł, był kiedyś cały w wymiotach, w błocie i w wodzie więc nie wygląda już tak dobrze jak kiedyś… Jednak Ignacy cały czas lubi go mieć blisko siebie. Nasz rodzicielski sekret polega na tym, że Adamów jest dwóch i gdy jeden się zabrudzi to idzie do kąpieli czyli prania a zastępuje go ten drugi czysty i świeży ;) Ostatnio nasza rozmowa zeszła na temat nowych zabawek i wyrzucania tych starych. Ignacy od razu zastrzegł: - Ja nigdy nie wyrzucę Adama! - Dobrze – odpowiedziałam – to jest dobry pomysł. Zachowasz go na zawsze i kiedyś pokażesz swoim dzieciom. - Tak – zgodził się Ignacy – ale ja zawsze...