Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą koń-tata

Ignacy i jego koń-tata

Właściwie od kiedy tylko Ignacy zaczął siadać, jeździ na koniu. A co? Stać go! Tym koniem jest oczywiście jego osobisty tata, czyli ja. Gdy Ignacy ważył kilka kilogramów koniowi było łatwiej. Teraz koń się czasem zapomina. Gdy ostatnio staraliśmy się namówić Ignacego, żeby korzystał z toalety w nocy, to aby go zmotywować nieopatrznie powiedziałem, że może mnie zawołać, a ja przygalopuję i pojedzie do toalety konno. Ignacy przyszedł do nas do łóżka około drugiej w nocy, a po jakimś czasie, gdy akurat zapadłem w najgłębszy sen, usłyszałem niewyraźnie z dalekiej jawy: - Tato, chcę do toalety... I coś tam, coś tam jeszcze, czego przez sen nie mogłem zrozumieć. - To idź - wymamrotałem. Ignacy powtarzał coś kilka razy, ale ja wyłączałem się zawsze po pierwszych słowach i nie słyszałem końca, zasypiając. W efekcie poczułem, że coś chwyta moją  głowę, zbliża się do niej i mówi bardzo głośno: - Tato, chcę do toalety! Ale na koniu! - Wstawaj koniu! Obiecałeś! - dodała nieśpiąca już...