Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą mama

Plany Noworoczne i nie tylko

I jak tam Wasze postanowienia i plany na Nowy Rok? Będziecie więcej podróżować, mniej rozmyślać o przeszłości, zdrowiej się odżywiać, więcej czytać, częściej ćwiczyć? Okazało się że nasza czteroletnia Helena również poczyniła pewne plany, w jej wypadku dalekosiężne. Ostatnio zwróciła się do mnie mówiąc: „Wiesz co? Jak ja już będę duża to będziemy się razem spotykać i będziemy razem golić sobie nogi i pić piwko!” „Hmm” - odpowiedziałam, bo trochę mnie zamurowało, a potem popędziłam z pytaniem uzupełniającym - „Czy najpierw będziemy golić nogi a potem wspólnie pić?” Bo kolejność ma znaczenie i po takim wspólnym piciu to już takie golenie nóg to może wyjść różnie... „Tak, najpierw ogolimy nogi” - potwierdziła Helena, więc uznałam że to całkiem spoko plan. I teraz wieczorem, kiedy właśnie ogoliłam swoje nogi (sama) a mój małżonek przygotował dla nas grzane piwko, które podobno ma nam pomóc pokonać męczące nas od ponad tygodnia przeziębienie, to muszę przyznać że to jest super począte...

Siłownia - czyli doskonały plan biznesowy

Przechodziliśmy właśnie z Ignacem obok siłowni, kiedy nagle moje dziecko się zatrzymało i zaczęło gapić na ćwiczących ludzi. W pierwszym odruchu to nawet powiedziałam, żeby się nie zatrzymywał tylko szedł dalej, ale później pomyślałam sobie, że te siłownie przecież po to właśnie mają te wielkie okna od frontu, żeby można było podziwiać wysiłek i muskulaturę uczęszczających tam osób, więc zatrzymałam się i ja. I tak sobie staliśmy w milczeniu. Ja to nawet kilkakrotnie kiwnęłam głową z uznaniem, patrząc jak niektórzy kolesie śmigali na bieżniach. A swoją drogą, to jak oni są tacy biegacze, to ciekawe czy jak im żona mówi wieczorem: „Weź przebiegnij się do sklepu, bo nam się jajka skończyły!” - to oni też tacy chętni? W każdym razie staliśmy sobie z pierworodnym pod siłownią i wreszcie syn przemówił: - Taką energię to się powinno jakoś spożytkować mamo! I bez zachęcania rozwijał temat dalej: - Bo wiesz, jak oni tak na przykład pedałują na tych rowerach z taką siłą i tak długo to ...

Zwyczajny poranek mamy z dziećmi

Sobotni poranek. Zaczynamy jeść   z założenia spokojne śniadanie. - Mamo! A brat oblizał nóż! – kabluje 2,5-letnia Helenka. - Ignasiu nie oblizuj noża – mówię i cytuję z Jeżycjady: „Kto oblizuje nóż nie przemówi już!” - Helenko podaj mi dżem – prosi Ignaś. - Nie! Ja mam teraz dżem! – deklaruje Helka. Udaje mi się stłamsić kryzys w zarodku. Słoik z dżemem stoi przy Helenie, a Ignacy podchodzi tam ze swoim talerzem i kanapką, bo oczywiście nie może poczekać. Śniadanie trwa. Rozmawiamy. Właśnie próbuję ugryźć przygotowaną dla siebie kanapkę… - Chcę sok! – krzyczy Helena po szybkim opróżnieniu kubka. Próbuję ją wychowywać (a jakże!), mówiąc „Powiedz poproszę” i takie tam, ale widzę, że dziś nie ma to sensu, więc staram się chociaż ugryźć jeszcze z dwa gryzy kanapki i idę do kuchni po sok. - Jak zrobiłaś ten sok? – pyta Helena – Dodałaś zimną wodę, sok z czarnego bzu i ciepłą wodę? – dopytuje. - Tak – odpowiadam, w duchu doceniając jej spostrzegawczość. - Nie chcę ...

Sen kreatywnie

Utarło się przekonanie, że rodzice małych dzieci nie sypiają w nocy. Muszę obalić tę teorię. Rodzice sypiają, ale po prostu bardziej kreatywnie i w bardziej urozmaicony sposób. Niech potwierdzeniem mojej tezy będzie opis dzisiejszej rodzicielskiej nocy. Zasnęliśmy jakoś chwilę po północy. Około drugiej obudziła mnie pochylająca się nade mną rozczochrana blond czupryna, szepcząca: "Mamusiu! Mogę się przytulić?" W tym momencie zdałam sobie sprawę, że się nie wyśpię, ale oczywiście wpuściłam Ignasia do łóżka. Oplótł mnie zaraz tymi swoimi chudymi ramionami, powiedział cichutko: "Zobacz jak my teraz jesteśmy fajnie splątani Mamusiu". I zasnął. Ja oczywiście nie, bo jakoś tchu nie mogłam złapać, ale też bałam się poruszyć żeby go nie zbudzić. Około 2:30 zaczęła się uaktywniać Helena. Słychać było wyraźne kopnięcia w łóżeczko i jakieś pojękiwania. Ignacy się obudził więc zaproponowałam mu, że może położy się w swoim pokoju, a ja położę się tam z nim, bo inaczej siostra ...

Znacie Adama?

Znacie Adama? Jest z nami, a właściwie z Ignasiem od ponad pięciu lat i jest jego przytulanką – usypianką. Adam został zakupiony w Ikea i nasz syn otrzymał go od nas z okazji pierwszego w swoim życiu Dnia Dziecka i od tej chwili są nierozłączni. Adam towarzyszył Ignasiowi podczas snu, wakacji, zabaw w piasku, pierwszego dnia w przedszkolu i pewnie nie raz w toalecie. Wiele już w życiu przeszedł, był kiedyś cały w wymiotach, w błocie i w wodzie więc nie wygląda już tak dobrze jak kiedyś… Jednak Ignacy cały czas lubi go mieć blisko siebie. Nasz rodzicielski sekret polega na tym, że Adamów jest dwóch i gdy jeden się zabrudzi to idzie do kąpieli czyli prania a zastępuje go ten drugi czysty i świeży ;) Ostatnio nasza rozmowa zeszła na temat nowych zabawek i wyrzucania tych starych. Ignacy od razu zastrzegł: - Ja nigdy nie wyrzucę Adama! - Dobrze – odpowiedziałam – to jest dobry pomysł. Zachowasz go na zawsze i kiedyś pokażesz swoim dzieciom. - Tak – zgodził się Ignacy – ale ja zawsze...

Ignacy i jego koń-tata

Właściwie od kiedy tylko Ignacy zaczął siadać, jeździ na koniu. A co? Stać go! Tym koniem jest oczywiście jego osobisty tata, czyli ja. Gdy Ignacy ważył kilka kilogramów koniowi było łatwiej. Teraz koń się czasem zapomina. Gdy ostatnio staraliśmy się namówić Ignacego, żeby korzystał z toalety w nocy, to aby go zmotywować nieopatrznie powiedziałem, że może mnie zawołać, a ja przygalopuję i pojedzie do toalety konno. Ignacy przyszedł do nas do łóżka około drugiej w nocy, a po jakimś czasie, gdy akurat zapadłem w najgłębszy sen, usłyszałem niewyraźnie z dalekiej jawy: - Tato, chcę do toalety... I coś tam, coś tam jeszcze, czego przez sen nie mogłem zrozumieć. - To idź - wymamrotałem. Ignacy powtarzał coś kilka razy, ale ja wyłączałem się zawsze po pierwszych słowach i nie słyszałem końca, zasypiając. W efekcie poczułem, że coś chwyta moją  głowę, zbliża się do niej i mówi bardzo głośno: - Tato, chcę do toalety! Ale na koniu! - Wstawaj koniu! Obiecałeś! - dodała nieśpiąca już...

Tajemnicza pępowina

Wieczory są dla mojego czterolatka idealne na refleksje i poruszanie trudnych tematów. Pewnego razu, kiedy szykowaliśmy się do spania zapytał: - Mamo, a dlaczego my już nie jesteśmy połączeni pępowiną? Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że dzieci są połączone pępowiną z mamą kiedy są u niej w brzuchu, a po urodzeniu taką pępowinę się przecina, żeby dziecko mogło się rozwijać samodzielnie. - Naszą pępowinę przeciął tata – dodałam, po czym zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to trochę jak wyrzut. Mój syn trawił przez chwilę tą informację po czym rzekł pogodnie: - Jesteśmy ciągle połączeni pępowiną, wiesz? - Jak to? – spytałam zdziwiona, ale także niezwykle zaciekawiona. Ignacy powiedział wówczas poważnym głosem: - Jesteśmy połączeni pępowiną i jej nie można przeciąć wiesz…bo to jest taka pępowina miłosna! Jakże pięknie to ujął! Czyli to właśnie Miłosna Pępowina sprawia, że zawsze myślami jestem przy moim dziecku? Czuję jakby moje serce żyło gdzieś poza mną…Podobno stając się matk...

Czterolatek i pytania

Czterolatek zadaje mnóstwo pytań. Codziennie. Co chwilę. I uważa, że my rodzice znamy wszystkie odpowiedzi. - Ignacy, jaki samochód mam kupić? - postanowiłem, że tym razem to ja zadam pytanie. Jak zwykle jechaliśmy samochodem do przedszkola. Ignacy nie namyślał się wiele tylko odpowiedział: - Tato, kup taki samochód, który sam parkuje. - Gdzie taki znajdę? Widziałeś takie auto? - spytałem trochę zszokowany, gdyż w ogóle nie brałem takiego kryterium pod uwagę. Samochody które dotąd mieliśmy nawet "same" nie otwierały tylnych szyb. Trzeba było kręcić korbką. - No widziałem. W reklamie. Można puścić kierownicę i auto parkuje. Sa-mo! Jak wysiedliśmy Ignacy pokazał palcem na stojącego nieopodal Forda i powiedział: - O jest! - Skąd wiesz? - spytałem. - Bo widzę znaczek! - no tak, głupie pytanie. Abstrahując od marki samochodu, czy mój syn naprawdę uważa, że tak słabo parkuję? A może jeżdżę za mało efektownie, jak jakiś sztywniak, którego nie stać na efekty kaskaderskie,...