Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

O przeprosinach słów kilka

Łatwo jest coś nabroić, palnąć coś głupiego, obrazić kogoś bliskiego, ale o wiele trudniej przeprosić. Rodzeństwo, jak to rodzeństwo, przez większość czasu nie może żyć bez siebie, świetnie się bawi, ale jak już się kłóci to lecą iskry. W pewnym momencie słyszymy rozdzierający krzyk naszej 4,5 letniej córki. - Co się stało? - pytam - A Ignaś mnie kopnął! Aaa! - skarży się Helena. - Przez przypadek - tłumaczy się Ignaś.  - Musisz mnie przeprosić! - kontynuuje Hela głosem niczym obrażona królowa. - No przepraszam... - burczy pod nosem Ignacy.  - To nie jest przeproszenie! - tłumaczy Helka - jak się przeprasza to trzeba spojrzeć w oczy i głośno powiedzieć PRZEPRASZAM i przytulić wiesz?! Ignacy przewraca oczami, ale stosuje się do instrukcji i konflikt zażegnany, uff! Bywa również, że to młodsza siostra jest zapalnikiem kłótni.     - Jesteś głupi! - krzyczy Helka w stronę Ignasia. - To ja nie będę się już z tobą bawił - odpowiada jej brat. Musisz mnie przeprosić! - dodaj...

Polowanie na mysz

- Mamy w domu mysz! - krzyknął z kuchni zaaferowany małżonek. Ja, siedząca właśnie w ogrodzie, zastygłym w pół ruchu z kubkiem kawy przy ustach. - I co teraz? - zapytałam po chwili. - Złapię ją! - odkrzyknął bohatersko. - Uhm...- tyle byłam w stanie wykrztusić, bo właśnie przybiegła mega podjarana Helka. Biegła na palcach i nagle przemówiła dzikim szeptem: - Szsz! Ciii! My udajemy z tatą, że nas nie ma, żeby myszy myślały, że nas nie ma! - po czym zachichotała i pognała do myszy. - Od razu wiadomo, że czytacie Helenie „Kubusia Puchatka” - zauważył Ignacy, odrywając się od lektury i spokojnie skierował swoje kroki do domu. Ja nie miałam zamiaru ruszać się z leżaka, bo tak pięknie świeciło słońce, ale zaintrygowały mnie hałasy dobiegające z pokoju oraz okrzyki podekscytowanej Heleny: - Squik! Squik! Ja z nią pogadam i ją wywabię tato! Squik! Squik! Ruszyłam więc do domu na spotkanie z myszą. Zastałam tam mojego męża z dzikim spojrzeniem i jakimś kijem w ręce. Grzebał tym drągiem za witry...

40 lat minęło

Od kilku dni dzieci chodzą jak w jakimś transie, jak na cukrowym haju, i szepczą coś zagadkowo po kątach albo chichoczą szatańsko, spoglądając w moją stronę. Co chwilę słyszę jak ktoś sobie cichutko nuci „40 lat minęło” i widzę, że wyraźnie coś się święci. - A wiesz mamo, że my nic nie przygotowaliśmy na twoje urodziny - mówi w pewnej chwili Helena i spogląda znacząco na Ignasia. - Ale nie patrz na to krzesło, co my się na nim lubimy kręcić, dobrze? - dodaje po chwili. No tak. Moje 40 urodziny to wydarzenie sezonu. Emocje sięgają zenitu.  - I ty naprawdę będziesz miała już jutro 40 lat? - pyta Ignaś. - No tak - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Dużo... - mówi syn.  Helena nie wytrzymuje ciężaru tajemnicy i co jakiś czas coś tam mówi, na przykład: - A wiesz, że my mamy dla ciebie taki ładny napis. Ładniejszy niż Ignaś zrobił na Dzień Kobiet! Bo my mamy dla ciebie takie dmuchane literki! I ja nawet nadmuchałam sama takie dwie literki I i Y, a resztę to już nadmuchał Ignacy. - A co ...