Przejdź do głównej zawartości

Czy każdy Paweł puszczający pawia jest pawianem? - czyli zwierzęcy galimatias


🦃😊🦚 Kilka dni temu nasza pięcioletnia Helenka rzuciła od niechcenia: 

- Zapomniałam jak się nazywa to zwierzę, które robi gul gul.

- To chyba indyk - odrzekłam, widząc przed oczami okładkę książki dla dzieci o indyku i jego koralach.

- A jak się nazywa ten, taki, który ma kolorowe skrzydła? - spytała Helena.

- Chyba pawian - wypalił dziewięcioletni Ignacy.

- Raczej paw - odpowiedziałam, nie wiem właściwie dlaczego, bo przecież wiele ptaków ma kolorowe skrzydła a paw to ma raczej kolorowy ogon. Chyba Ignacy naprowadził mnie tym pawianem czy coś. Sprostowałam czym prędzej, że pawian to taka małpa z długim nosem i czerwonym tyłkiem.

- O jacie! Za dużo jest tych zwierząt! - odrzekł zrezygnowany syn.

- Helena nie była zadowolona z naszych odpowiedzi i drążyła dalej: 

- Paw? Nie! Paw to jest chyba imię! Można mieć tak na imię prawda?

- Chyba Paweł? Paweł to jest imię. - odpowiedziałam, bawiąc się coraz lepiej.

- Acha. No tak. Znam kogoś takiego.  - zakończyła usatysfakcjonowana Helena. 😂🙈😂

🙉😂 I tak oto od indyka przez pawia znaleźliśmy się przy Pawle, którego zna moja pięcioletnia córka. Hmmm... Ciekawe co to za jeden?

👍❤️ Bardzo lubię język polski i uwielbiam rozmowy z moimi dziećmi. Cieszę się, że wciąż jeszcze jestem dla nich źródłem wiedzy i chętnie zwracają się do mnie z różnymi pytaniami. Niestety ostatnio, podczas trwającej już prawie rok pandemii, ja również czuje się coraz bardziej zagubiona. 

🙈🙉🙊  Zawodzą mnie wszystkie źródła, z których czerpałam wiedzę dotychczas. Niczego już nie jestem pewna.

💪 Marzę o tym, aby był ktoś, kto by z moją pewnością co do tego jak wygląda pawian, odpowiedział na nurtujące mnie pytania odnośnie szczepionek, maseczek, dystansu społecznego, szkodliwości, zagrożenia, zakazów, nakazów itp. ❤️ Chciałabym potrafić  mu zaufać, jak moje dzieci ufają mnie.

Tymczasem coraz częściej jestem zagubiona i jest mi niedobrze od nadmiaru informacji. Jeszcze chwila i normalnie puszczę pawła. 🦚🙊🦚😉

Dorota / mamotato

#mamotato #blog  #dzieci #rodzice #rodzina #rozmowy #paw #pawian #językpolski #paweł #pandemia #family #familytime #time #with #children

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mydło Wikingów

Ignacy Godlewski (lat prawie 9) dorasta. Stało się to nagle i niespodziewanie. Zaczęło się chyba od tego, że postanowił nam zrobić herbatę i na pytanie zestresowanego ojca: „Nie poparzysz się?” Odpowiedział coś w stylu: „Nie! No weź!” (Pytanie oczywiście było durne, bo nie znam osoby, która na takowe odpowiedziałaby: „Tak, pewnie się poparzę, ale najwyżej w stopniu lekkim”). W każdym razie Ignacy jak obiecał, tak faktycznie się nie poparzył i robi nam te herbaty teraz cyklicznie. Czasem dochodzi do tego jakieś zorganizowanie śniadania a ostatnio zaczął być specjalistą od rozpalania grilla. Zrobił się przy tym jakiś taki dumny i męski. Generalnie nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i nawet czasem gdy jego tata się poddaje i mówi, że czegoś się nie da zrobić, to Ignaś mówi: „Pokaż mi to!” i okazuje się, że jednak się da! Dziś natomiast Ignacy zaskoczył nas wszystkich ponieważ postanowił zrobić mydło. I nie jakieś tam byle jakie, tylko mydło z kasztanów! Od jakiegoś czasu ten pomysł ...

Ignacy i nowa budowa

- Tato, widziałeś? Tam była nowa budowa! - Usłyszałem z tylnego siedzenia, gdy dziś rano odwoziłem Ignacego samochodem do przedszkola: - Naprawdę? - spytałem. - Tak, nie widziałeś? - usłyszałem wyraźny wyrzut w głosie. - Nie widziałem, ale skąd wiesz, że to była nowa budowa, były tak jakieś koparki? - spróbowałem podpytać. - Nie, tylko dwóch ludzi - odpowiedział Ignacy. - I co oni robili? - byłem ciekaw. - No chodzili... i rozmyślali... - wymieniał powoli Ignacy. - A co, budowlańcy dużo rozmyślają? - spytałem. Ignacy zamyślił się i po chwili powiedział: - Myślę. Po kolejnej chwili dodał: - Myślę. I po kolejnej chwili zakończył melancholijne: - Tak - po czym kontynuował. - A wiesz tato, że ja dziś w przedszkolu znowu będę budował z Marcelem podziemny garaż. Ja bardzo lubię budować z Marcelem. I wiesz tato, ja rządzę na tej budowie. Jednym słowem może jednak ten mój syn będzie budowlańcem, przecież ma już opanowane dwie podstawowe cechy sztuki budowlanej: rządzenie i rozmyśla...

Teraz to już pewne. Mężczyznom brakuje jednego genu.

 To jeden z tych kiepskich poranków. Straszna migrena, taka, która sprawia, że każdy krok jest dramatem i powoduje odruch wymiotny. Każdy odgłos przeszkadza, a wiadomo, że przy dwójce dzieci odgłosów jest naprawdę niemało. Ignacy od razu zauważył, że coś ze mną nie w porządku i zapytał co się dzieje. Otrzymał odpowiedź, że boli  mnie strasznie głowa i chce mi się wymiotować. Przytulił mnie i odrzekł krótko: - To wymiotuj mamo! No tak… chyba sformułowanie „chce mi się wymiotować” nie jest odpowiednie. Przecież jak czegoś się chce to powinno się to robić… Nieważne. Byle tylko usiąść na kanapie. Tak! Jak siedzę, to wszystko wiruje jakby mniej. Łykam paracetamol i jak zwykle wierzę, że za chwilę będzie lepiej. Nagle słyszę okrzyk oburzonego Ignacego, który wymachuje pustym kubkiem: - Mamo a Helena to wypiła a nie wiadomo czy to nie było wino?! - Jakie wino? Skąd wino? – pytam, rozglądając się nerwowo po pokoju i starając się przypomnieć sobie kiedy w ogóle piłam ostatnio ja...