Przejdź do głównej zawartości

Sztućce, sztuczce

 


🍴😳🥄Ostatnio zorientowaliśmy się, że dla naszych dzieci słowo sztućce i sztuczce oznacza to samo! Ot, przypadkiem. 


Helena coś powiedziała, co zupełnie nie leżało nam w kontekście i zaczęliśmy węszyć. 🤔😳

- Córeczko powtórz co powiedziałaś przed chwilą - zaczęłam miło.

- Dlaczego? - zapytała Helena.

- Bo nie usłyszałam wyraźnie co powiedziałaś a chciałbym wiedzieć. 

- Acha, ale ja już nie pamiętam co mówiłam. 

- No tak… hmmm… a jak się mówi na widelec, nóż i łyżkę? - próbowałam inaczej. 🤔🥄🍴

- Ale po angielsku? - zapytała rzeczowo nasza rezolutna sześciolatka. 

- Nie, no po polsku, normalnie…

- A! Po polsku to: widelec, nóż i łyżka - odrzekła spokojnie. 

- Ja wiem mamo! - wtrącił się do rozmowy Ignacy - wiem o co ci chodzi. 

- O! Super! 

- Chodzi ci o sztuczce… 

- Co ty powiedziałeś? Powtórz!😳

- No…widelec, nóż i łyżka to sztuczce… - powtórzył odrobinę mniej pewnie. 

- Ale że jak? Jak ty to powiedziałeś? Powtórz raz jeszcze! 😱

- On powiedział „sztuczce” - zakablowała Helena. 😅

- Serio? - nie mogłam w to uwierzyć. 

- No a jak to się mówi? Helena też mówi sztuczce! - Ignacy postanowił nie być dłużny siostrze. 

- No ja pierdzielę! Na serio mówicie „sztuczce”? I macie wtedy na myśli widelec, nóż i łyżkę? 🍴🥄😱

- No tak, a co? - wciąż nie rozumiał nasz prawie nastoletni syn. 

- No nie wiem… myślałam, że macie może na myśli jakiegoś magika, który robi show z kartami czy coś. 🎩🃏 No bo on wtedy przecież robi sztuczki. O! Tak jak ty czasami robisz sztuczki karciane Ignasiu i jak chciałabym powiedzieć, że coś mi się nie podoba w tej jednej twojej… to jak to powinnam ująć? 

- A w której dokładnie coś ci się nie podoba? - musiał koniecznie wiedzieć Ignacy. 😅

- Nie no, wszystkie twoje sztuczki mi się podobają, tylko chciałam dać taki przykład… no jak by tu… No jeśli na przykład robisz różne sztuczki a my chcemy pogadać o jednej. To o czym wtedy będziemy rozmawiać? 🎩♦️♣️♥️

- No o sztuczce - odpowiedział od razu mój syn. 

- No właśnie! O sztuczce! - ucieszyłam się.

- No to dlaczego w ten sam sposób nazywacie łyżkę, widelec i nóż?

- Bo myślałem, że to może jest homofon czy homonim? - stwierdził bez żenady Ignaś. 😅

- Świetnie! Znasz takie słowa jak homofon i homonim a na sztućce mówisz sztuczce?  - byłam już coraz bardziej rozbawiona całą sytuacją. 😅😂


Później było jeszcze dużo gadania, wyjaśniania i odmieniania przez przypadki. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że zarówno wyraz „sztućce”, 🍴jak i „sztuczce”🎩 mogą sprawić sporo trudności zarówno w mowie, jak i w pisowni. Dołożyliśmy do nich jeszcze podobnie brzmiący wyraz „stłuczce” oraz „sztuczne” i nieźle się uśmialiśmy tworząc własny łamaniec językowy:    


💪 👅 „ W swej sztuczce stłucz te sztuczne sztućce.” 😅


Spróbujcie go powiedzieć bezbłędnie! 🤪 Nie jest łatwo! Ale ile przy tym zabawy! 😂😅


👍 Jeśli podobał się Wam nasz wpis i chcecie więcej,  to koniecznie polubicie stronę Mamotato na Facebook i Instagram oraz odwiedźcie blogmamotato.blogspot.com 👍


#mamotato #blog #sztućce #sztuczce #stłuczce #łamańce #językpolski #zabawa #dzieci #czasrazem #polszczyzna #family #language #język



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mydło Wikingów

Ignacy Godlewski (lat prawie 9) dorasta. Stało się to nagle i niespodziewanie. Zaczęło się chyba od tego, że postanowił nam zrobić herbatę i na pytanie zestresowanego ojca: „Nie poparzysz się?” Odpowiedział coś w stylu: „Nie! No weź!” (Pytanie oczywiście było durne, bo nie znam osoby, która na takowe odpowiedziałaby: „Tak, pewnie się poparzę, ale najwyżej w stopniu lekkim”). W każdym razie Ignacy jak obiecał, tak faktycznie się nie poparzył i robi nam te herbaty teraz cyklicznie. Czasem dochodzi do tego jakieś zorganizowanie śniadania a ostatnio zaczął być specjalistą od rozpalania grilla. Zrobił się przy tym jakiś taki dumny i męski. Generalnie nie ma dla niego rzeczy niemożliwych i nawet czasem gdy jego tata się poddaje i mówi, że czegoś się nie da zrobić, to Ignaś mówi: „Pokaż mi to!” i okazuje się, że jednak się da! Dziś natomiast Ignacy zaskoczył nas wszystkich ponieważ postanowił zrobić mydło. I nie jakieś tam byle jakie, tylko mydło z kasztanów! Od jakiegoś czasu ten pomysł ...

Ignacy i nowa budowa

- Tato, widziałeś? Tam była nowa budowa! - Usłyszałem z tylnego siedzenia, gdy dziś rano odwoziłem Ignacego samochodem do przedszkola: - Naprawdę? - spytałem. - Tak, nie widziałeś? - usłyszałem wyraźny wyrzut w głosie. - Nie widziałem, ale skąd wiesz, że to była nowa budowa, były tak jakieś koparki? - spróbowałem podpytać. - Nie, tylko dwóch ludzi - odpowiedział Ignacy. - I co oni robili? - byłem ciekaw. - No chodzili... i rozmyślali... - wymieniał powoli Ignacy. - A co, budowlańcy dużo rozmyślają? - spytałem. Ignacy zamyślił się i po chwili powiedział: - Myślę. Po kolejnej chwili dodał: - Myślę. I po kolejnej chwili zakończył melancholijne: - Tak - po czym kontynuował. - A wiesz tato, że ja dziś w przedszkolu znowu będę budował z Marcelem podziemny garaż. Ja bardzo lubię budować z Marcelem. I wiesz tato, ja rządzę na tej budowie. Jednym słowem może jednak ten mój syn będzie budowlańcem, przecież ma już opanowane dwie podstawowe cechy sztuki budowlanej: rządzenie i rozmyśla...

Teraz to już pewne. Mężczyznom brakuje jednego genu.

 To jeden z tych kiepskich poranków. Straszna migrena, taka, która sprawia, że każdy krok jest dramatem i powoduje odruch wymiotny. Każdy odgłos przeszkadza, a wiadomo, że przy dwójce dzieci odgłosów jest naprawdę niemało. Ignacy od razu zauważył, że coś ze mną nie w porządku i zapytał co się dzieje. Otrzymał odpowiedź, że boli  mnie strasznie głowa i chce mi się wymiotować. Przytulił mnie i odrzekł krótko: - To wymiotuj mamo! No tak… chyba sformułowanie „chce mi się wymiotować” nie jest odpowiednie. Przecież jak czegoś się chce to powinno się to robić… Nieważne. Byle tylko usiąść na kanapie. Tak! Jak siedzę, to wszystko wiruje jakby mniej. Łykam paracetamol i jak zwykle wierzę, że za chwilę będzie lepiej. Nagle słyszę okrzyk oburzonego Ignacego, który wymachuje pustym kubkiem: - Mamo a Helena to wypiła a nie wiadomo czy to nie było wino?! - Jakie wino? Skąd wino? – pytam, rozglądając się nerwowo po pokoju i starając się przypomnieć sobie kiedy w ogóle piłam ostatnio ja...